Agnieszka i Mateusz – Sesja w Mierzęcinie

Z Agnieszką i Mateuszem, podobnie jak z wieloma innymi parami tego roku, nie widzieliśmy się przy podpisywaniu umowy (czas pandemii i ograniczania kontaktów). Spotkaliśmy się za to dosłownie kilka dni przed ich ślubem, po to aby się zwyczajnie zobaczyć, poznać, pogadać. To bardzo ważne aby znaleźć wzajemny „wspólny język”, poczuć, że nadajemy na podobnych falach, tak, aby nasza współpraca nie sprowadzała się tylko i wyłącznie do zrobienia, przekazania, odebrania zdjęć. Rola fotografa ślubnego, czy pracującego w czasie reportażu to nie tylko rola bezdusznego usługodawcy. Zdjęcia ślubne to nie jedno zdjęcie do dowodu osobistego, ale cała seria fotografii, które mają pokazać Was, Wasze rodziny, Wasz dzień najbardziej naturalnie jak się tylko da. Fotograf musi być więc na ten jeden, czy dwa dni częścią tej rodziny, musi się wtopić w otoczenie, tak aby para młoda nie widziała w nim obcego natręta ;) a kogoś kto wie co ma robić, ale jednocześnie jest już znajomą osobą, którą zdążyło się już poznać i polubić.
Wybierając swojego fotografa kierujcie się więc nie tylko tym, czy podobają się Wam zdjęcia, ale też spotkajcie się, zadzwońcie, wymieńcie parę maili, tak aby mieć okazję chociaż częściowo wyczuć, czy to osoba z którą dobrze się Wam rozmawia. Zrobiło się trochę poradnikowo ;) ale myślę, że z Agą i Mateuszem udało nam się stworzyć pozytywną atmosferę i w trakcie ślubnego dnia i na sesji :)

Na sesję pojechaliśmy (Oni z Poznania, ja ze Świebodzina :) ) do Pałacu w Mierzęcinie. To jedno z moich ulubionych, plenerowych miejsc. Piękny pałac, duży zielony park wokół z malowniczymi ścieżkami, oczkiem wodnym, chińską altaną, pomostem..
To był październik, piękny, słoneczny dzień i już jesienne barwy wokół. Zobaczcie :)